niedziela, 25 września 2016

Mój Psałterz: PSALM 6

Wiem, PANIE, że człowiek nie wybiera drogi,
ani wędrowiec ścieżki, którą ma iść.
(Jr 10, 23 - Biblia Paulistów)


Grafika ze strony http://tigersallconsumingbooks.blogspot.com/

Rozkochać się w psalmach możemy tylko wtedy, gdy je poznamy. Czas więc na Psalm 6.

Podzielić go możemy na cztery części:
- jak długo trwać będzie Twój gniew, PANIE? (ww. 2-4),
- ratuj me życie (ww. 5-6),
- marnieję w udręce (ww. 7-8),
- PAN mnie wysłucha (ww. 9-11)
/na podstawie struktury Psalmu wg O. Stanisława Wójcika CSsR/.


Hebrajski tekst Psalmu 6 


PSALM 6
("Mój Psałterz" - ks. Jan Szeruda /Biblia Warszawska/: nagranie, tekst)

MODLITWA O ZMIŁOWANIE W CHWILI TRWOGI

1 Przewodnikowi chóru, z grą na strunach, na oktawę. 
Psalm Dawidowy.

2 PANIE, nie karć mnie w gniewie swoim
I w zapalczywości swojej nie karz mnie!*
3 Zmiłuj się nade mną, PANIE, bom jest słaby; 
Uzdrów mnie, PANIE, bo strwożyły się kości* moje!
4 I dusza moja bardzo się zatrwożyła. 
Ty, PANIE, jak długo...?

5 Odwróć się, PANIE, ratuj duszę moją,
Zbaw mnie przez łaskę swoją!
6 Bo po śmierci nie pamięta się o tobie,
A w krainie umarłych* któż cię wysławiać będzie?

7 Zmęczyłem się wzdychaniem moim,
Każdej nocy zraszam posłanie moje, 
Łzami oblewam łoże moje.
8 Zamroczyło się zgryzotą oko moje, 
Postarzało się z powodu wszystkich wrogów moich.

9 Odstąpcie ode mnie wszyscy czyniący nieprawość*, 
Gdyż PAN usłyszał głos płaczu mojego.
10 Wysłuchał PAN błaganie moje, 
Przyjął PAN modlitwę moją.
11 Bardzo się zawstydzą i zatrwożą wszyscy wrogowie moi! 
Zawrócą i zawstydzą się w tej chwili!


Przypisy:

KAPITALIKAMI zaznaczono słowo (najczęściej "PAN") będące tłumaczeniem najważniejszego w Starym Testamencie imienia Boga "JHWH" (JAHWE) - "JEST", "JESTEM". Imienia Boga, ze względu na jego świętość, Izraelici nie wypowiadali, zastępując słowem "ADONAJ" - "PAN".
Wj 3,14 (Biblia Tysiąclecia) - "Odpowiedział Bóg Mojżeszowi: «JESTEMKTÓRY JESTEM». I dodał: «Tak powiesz synom Izraela: JESTEM posłał mnie do was»".

*/ (w. 2) "PANIE, nie karć mnie w gniewie swoim i w zapalczywości swojej nie karz mnie" - modlący się dostrzega w swym cierpieniu karzącą rękę Bożą; wydaje się więc, że nie uważa się za niewinnego (por. Ps 38,4-7). Prosi jednak Boga, by nie kierował się sprawiedliwością, lecz miłosierdziem (w. 5; por. Jr 10,24). /Biblia Poznańska/.
- Por. Ps 38,2. /Biblia Warszawska/.

*/ (w. 3) "Kości" - oznaczają (podobnie jak "dusza" w w. 4) całego człowieka w jego cierpieniu fizycznym i duchowym. /Biblia Tysiąclecia/.
- Przedstawiając  swój żałosny stan, cierpiący chce niejako wzbudzić litość u Boga. /Biblia Poznańska/.
- Por. Jr 17,14-15. /Biblia Warszawska/.

*/ (w. 6) "Krainie umarłych" - ST nie miał jasnego pojęcia życia pozagrobowego. Zmarli przebywają w podziemnym Szeolu, prowadząc życie cieniów. Minimalna ich żywotność powoduje rozluźnienie kontaktu z Panem (Ps 88,11-13; Ps 115,17; Iz 38,18n), który jednak sprawuje władzę także nad podziemiem (Ps 139,8; Am 9,2; Hi 26,6). /Biblia Tysiąclecia/.

*/ (w. 9) "Odstąpcie ode mnie wszyscy czyniący nieprawość" - por. Ps 119,115; Mt 7,23; Łk 13,27. /Biblia Ekumeniczna/.


Król Dawid* (mal. Jean Fouquet - 1450 r.)
* Król Dawid klęczy ze skruchą przed Bogiem, który jest w otoczeniu cherubinów. Na pierwszym planie - zwłoki z diabłami torturującymi duszę. Poniżej, złotymi literami na niebieskim tle, pierwsze słowa Psalmu 6: "Domine ne w furore tuo arguas mi neque w ira tua corripias mnie".


Wczytajmy się w komentarz ks. Mirosława Kropidłowskiego (zm. w 2008 roku) z Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Kijowskiego:

"(...) Rozważany przez nas Psalm 6 każe nam pochylić się nad rzeczywistością i sensem ludzkiego życia oraz jego losu, w tym cierpienia i chwili śmierci. Wsłuchajmy się w błagalne słowa schorowanego, cierpiącego, zagrożonego śmiercią Psalmisty: «Panie, nie karć mnie w gniewie swoim i w zapalczywości swojej nie karz mnie! Zmiłuj się nade mną, Panie, bom jest słaby; Uzdrów mnie, Panie, bo strwożyły się kości moje! I dusza moja bardzo się zatrwożyła. A Ty, Panie, jak długo...?».
Czytając te słowa zastanawiałem się nad wiarą ich autora. Czy była rzeczywiście tak słaba? Nie wierzę, raczej nie. Dlaczego więc tyle wołania, tyle wykrzykników w jego modlitwie? Wierzę, że Psalmista, tym bardziej jeśli rzeczywiście był nim król Dawid, był jednak człowiekiem wielkiej wiary, prawdziwym «mężem Bożym», który zanim sam został dotknięty przez cierpienie i poczuł oddech zbliżającej się śmierci, z pewnością pocieszył już wielu innych cierpiących i umierających. Człowiek wiary, który podtrzymywał w wierze innych, dopóki jego własna wiara nie została poddana największej próbie wobec bólu cierpienia i groźby śmierci.
Dostrzegał on wokół siebie wielu ludzi zła, «czyniących nieprawość» i będących jego wrogami, którzy z radością oczekiwali na jego śmierć, a nawet chętnie by ją sami przyspieszyli. Pozostał mu jedynie Bóg, wiara w Niego i modlitwa do Niego. Zwracając się do Boga sięga on wręcz po mające przekonać Go argumenty: «Bo po śmierci nie pamięta się o Tobie, a w krainie umarłych któż Cię wysławiać będzie?». Chodzi już nie tylko o argumenty wiary, ale wręcz o argumenty mające ukazać Bogu nielogiczność pozwolenia na jego, wierzącego w Niego człowieka śmierć.
Mijają dni, lata, wieki i tysiąclecia, a z minionym czasem przychodzą i odchodzą kolejne pokolenia ludzi. Nic się nie zmienia. Niby nasz czas i nasza wiara są doskonalsze, aniżeli te z czasów i z życia Psalmisty. Jesteśmy ludźmi «cywilizowanymi», mamy świetnie rozwiniętą naukę, w tym i tę mającą dbać o nasze dobre samopoczucie, zdrowie, uśmierzenie naszych cierpień i przedłużenie naszego życia. Czy jednak czujemy się przez to szczęśliwszymi, spokojniejszymi, pewniejszymi siebie? Potrafimy zająć nasz czas rozrywkami, które odsuwają nas od zmartwień i problemów codzienności, potrafimy poprzez specjalistów i kosmetyki zatrzeć ślady mijającego czasu, czując się «piękniejszymi» w odbiciach luster i w oczach naszych oraz innych osób. Jeśli ktoś nie chce widzieć w swoim pobliżu brzydoty choroby i zniekształcenia starością, to zawsze istnieje możliwość usunięcia z domu osób chorych, starych do przytułków, szpitali, domów opieki. Nawet z śmiercią sobie poradziliśmy, pozwalając, aby osoby umierające lub już zmarłe czym prędzej znikały z naszych mieszkań i już tam nie powracały, widzimy je potem najwyżej na krótko, zazwyczaj w kaplicy przy kostnicy, wyglądają wtedy jedynie na śpiące...
(...) Każdy prawdziwy chrześcijanin powinien być prawdziwym człowiekiem wiary. Modląc się musi wiedzieć, że ostatnie słowo zawsze należy do Pana. To tego uczy Jezus w «Modlitwie Pańskiej» i sam się tak modli w Ogrójcu wobec zagrożenia cierpienia i śmierci: «Nie moja, Panie, ale Twoja wola niechaj się stanie». Każdy z nas ma prawo wołać do Boga, błagać go, aby z ŁASKI SWOJEJ dał nam zdrowie, uśmierzył ból, uczynił nas szczęśliwymi, obdarzył nas dostatnim życiem i je przedłużył, odsunął od nas kielich cierpienia i śmierci, ale jeśli Jego wola będzie inna? Jaka będzie nasza reakcja? Stać nas będzie, jako prawdziwie wierzących w Bożą władzę nad życiem i śmiercią, na danie wobec innych i samym sobie niezłomnego świadectwa naszej wiary, naszego zawierzenia Chrystusowi?
A przecież człowiek wiary powinien tak uczynić nawet wbrew utracie wszelkiej ludzkiej nadziei, nawet wobec otwartego grobu z ciałem kogoś z najukochańszych mu osób, nawet wobec nieuchronności końca jego własnego życia, kiedy już nie lata mu pozostaną, ale jedynie policzone dni i godziny. Wierzyć do końca, zawierzyć do końca Jezusowi, Jego słowom, że to On jest Droga, Prawdą i Życiem i dać świadectwo przed innymi, że całym naszym sercem wierzymy, iż jedynie On jest «zmartwychwstaniem i życiem» i kto w Niego wierzy, «choćby i umarł, żyć będzie» (J 11,25). Taka powinna być wiara człowieka wierzącego, ale... przecież sam Jezus w chwili cierpienia, bólu i śmierci, mając nad sobą puste niebo i wokół siebie tłum ludzi, rzucił w niebo słowa swojej rozpaczy i zwątpienia: «Boże, mój Boże, dlaczego...?!». I przecież Jezus wiedział, miał pewność! Czy w ogóle powinno się więc osądzać wiarę Psalmisty, moją wiarę, wiarę innych?
A jednak! A jednak chrześcijanin to ten kto walczy z cierpieniem i śmiercią, płacze i rozpacza, i pomimo to nie przestaje wierzyć, że nie istnieje żadna «kraina umarłych», jak to jeszcze przedstawia Psalmista, ale jedynie kraina żyjących, żyjących dzięki Chrystusowi i z Chrystusem. Jezusowy krzyż, symbol cierpienia i śmierci, ale również pewności naszego zbawienia i zmartwychwstania, dla prawdziwego chrześcijanina będzie zawsze znakiem pewności, że niegdyś, dając się zabić na nim jako człowiek, sam Bóg zniszczył śmierć i usunął człowiekowi z drogi «cherubów i płomienisty miecz wirujący» (Rdz 3,24), odzyskując dla człowieka poprzez drzewo krzyża dostęp do drzewa życia wiecznego.
Wczytuję się ponownie w słowa Psalmu 6. Nie, od jego autora nie mogliśmy oczekiwać tej samej wiary, tej samej pewności, jaką my już posiadamy, ponieważ nie było mu dane jeszcze poznać Jezusa Chrystusa, Jego zbawczego dzieła i uwierzyć w wypowiedziane przez Niego słowa i dane obietnice. To dopiero nam było dane Go poznać i uwierzyć w Niego i w Jego Ewangelię! Czy jednak rzeczywiście? Myślę, że okaże się to dopiero w dniu, kiedy przyjdzie nam samym przejść przez palący ogień próby naszego zawierzenia Chrystusowi w chwili cierpienia, bólu i śmierci. Jeszcze trochę...
Zamykając Biblię, stronę z Psalmem 6, przypadkiem otwarłem ją jeszcze na samym jej końcu, na ostatnich zapisanych w niej słowach: «Amen, przyjdź, Panie Jezu! Łaska Pana Jezusa niech będzie z wszystkimi. Amen.» (Ap. 22,20-21).      
Ostanie słowa Biblii... Prędzej czy później nadejdzie ta chwila, kiedy i my wypowiemy, wyszeptamy lub jedynie pojawią się w naszych myślach ostatnie z tylu wypowiedzianych, zapisanych, pomyślanych słów naszego życia. Księga życia zamknie się, jak ta leżąca, zamknięta już teraz przede mną Biblia.
Panie Jezu, wzmocnij wiarę naszą, abyśmy zawierzyli, a zawierzywszy wytrwali w niej do końca... Przyjdź, Panie Jezu i zachowaj nas na zawsze w łasce swojej. Amen".


Roman Brandstaetter

W tym miejscu przypomniała mi się "Pieśń o Bożych Zegarach" Romana Brandstaettera:

Więc wiem,
Że nic się nie dzieje przedwcześnie,
I nic się nie dzieje za późno,
I wszystko się dzieje w swym czasie,
Wszystko...
Wszystkie uczucia, spotkania,
Odejścia, powroty, czyny, zamiary,
Zawsze właściwą godzinę biją Boże Zegary.

Ilustracja z Psałterza francuskiego

I tradycyjnie już zapraszam do internetowej konferencji Ojca Adama Szustaka OP, zakończonej błogosławieństwem kapłana:




Wtedy oświadczę im: "Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!" 
(Mt 7,23 - Biblia Tysiąclecia)

________________________________________


Od 1 do 8 października pod hasłem „Umrzeć z nadziei” w Polsce trwać będzie tydzień modlitw za uchodźców.
Inicjatywa zyskała rekomendację Rady KEP ds. Migracji, Turystyki i Pielgrzymek.



W Warszawie 1 października o godz. 20.00 ekumenicznej liturgii w Archikatedrze św. Jana przewodniczył będzie kard. Kazimierz Nycz. Liturgia stanowić będzie ważny punkt obchodów Roku Miłosierdzia w Archidiecezji Warszawskiej.

Podobne modlitwy w pierwszym tygodniu października odbędą się również m.in. w Poznaniu, Gnieźnie i Krakowie. Poznańskiej liturgii w Bazylice Archikatedralnej św. Apostołów Piotra i Pawła przewodniczył będzie 2 października o godz. 17.00 abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. W Gnieźnie modlitwa pod przewodnictwem prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka odbędzie się w sobotę 8 października o godz. 19.30 w kościele farnym Świętej Trójcy.

Treść nabożeństwa „Umrzeć z nadziei” przygotowała Wspólnota Sant’Egidio. Jest to liturgia Słowa, w której wymieniane będą imiona i krótkie historie uchodźców, którzy zginęli podczas rozpaczliwych prób wydostania się z miejsc ogarniętych wojną oraz prośby o pokój i wyobraźnię miłosierdzia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz