Będę wysławiał mężów pobożnych, naszych ojców...
(Syr 44,1 - Biblia Poznańska)
W poprzednim poście pisałem o maju, jako miesiącu Maryi.
Ale maj to też miesiąc, w którym w szczególny sposób mówimy o Ojczyźnie.
3 maja świętowaliśmy z Główną Patronką Polski, NMP Królową Polski, przy Ołtarzu Narodowym na Jasnej Górze.
Śluby króla Jana Kazimierza, złożone dnia 1 kwietnia 1656 roku we Lwowie:
"Wielka Boga Człowieka Matko, Najświętsza Dziewico. Ja, Jan Kazimierz, za zmiłowaniem Syna Twojego, Króla królów, a Pana mojego i Twoim miłosierdziem król, do Najświętszych stóp Twoich przypadłszy, Ciebie dziś za Patronkę moją i za Królową państw moich obieram. Tak samego siebie, jak i moje Królestwo polskie, księstwo litewskie, ruskie, pruskie, mazowieckie, żmudzkie, inflanckie, smoleńskie, czernichowskie oraz wojsko obu narodów i wszystkie moje ludy Twojej osobliwej opiece i obronie polecam, Twej pomocy i zlitowania w tym klęsk pełnym i opłakanym Królestwa mojego stanie przeciw nieprzyjaciołom Rzymskiego Kościoła pokornie przyzywam.
A ponieważ nadzwyczajnymi dobrodziejstwami Twymi zniewolony pałam wraz z narodem moim nowym a żarliwym pragnieniem poświęcenia się Twej służbie, przyrzekam przeto, tak moim, jak senatorów i ludów moich imieniem, Tobie i Twojemu Synowi, Panu naszemu Jezusowi Chrystusowi, że po wszystkich ziemiach Królestwa mojego cześć i nabożeństwo ku Tobie rozszerzać będę.
Obiecuję wreszcie i ślubuję, że kiedy za przepotężnym pośrednictwem Twoim i Syna Twego wielkim zmiłowaniem, nad wrogami, a szczególnie nad Szwedem odniosę zwycięstwo, będę się starał u Stolicy Apostolskiej, aby na podziękowanie Tobie i Twemu Synowi dzień ten corocznie uroczyście, i to po wieczne czasy, był święcony oraz dołożę trudu wraz z biskupami Królestwa, aby to, co przyrzekam, przez ludy moje wypełnione zostało.
Skoro zaś z wielką serca mego żałością wyraźnie widzę, że za jęki i ucisk kmieci spadły w tym siedmioleciu na Królestwo moje z rąk Syna Twojego, sprawiedliwego Sędziego, plagi: powietrza, wojny i innych nieszczęść, przyrzekam ponadto i ślubuję, że po nastaniu pokoju wraz ze wszystkimi stanami wszelkich będę używał środków, aby lud Królestwa mego od niesprawiedliwych ciężarów i ucisków wyzwolić.
Ty zaś, o najlitościwsza Królowo i Pani, jakoś mnie, senatorów i stany Królestwa mego myślą tych ślubów natchnęła, tak i spraw, abym u Syna Twego łaskę wypełnienia ich uzyskał".
Jego przepowiednie przekazał bł. ks. Bronisław Markiewicz w swojej książce "Bój bezkrwawy".
Rozmowa z ks. Markiewiczem na ten temat omówiona jest w serwisie Katolik.pl, w artykule ks. Sylwestra Łąckiego CSMA "Ksiądz Bronisław Markiewicz - zapomniany prorok", pod adresem:
http://www.katolik.pl/ksiadz-bronislaw-markiewicz---8211--zapomniany-prorok,1023,416,cz.html.
Ale to temat na oddzielnego posta.
8 maja uczciliśmy św. Stanisława, biskupa i męczennika, Głównego Patrona Polski.
Z Listu apostolskiego papieża Piusa XII, skierowanego do Prymasa i Biskupów Polski z okazji 700-lecia kanonizacji św. Stanisława:
Św. Stanisław ze Szczepanowa (obraz z XVI w.) |
Ten biskup krakowski, którego powołała Boża Opatrzność, pozostawił nam doskonały przykład chrześcijańskiego męstwa. Święty Stanisław żył tylko dla Boga, całkowicie oddany ludziom i trosce o powierzoną sobie owczarnię, za przykładem Boskiego Pasterza, który był mu wzorem aż po ostatnie dni życia. Nie szczędził trudów, nie zrażał się żadnymi przeszkodami, byle tylko obyczaje społeczeństwa i jednostek oprzeć na zasadach Ewangelii.
Ów niezłomny Pasterz chętnie oddał w ofierze swoje życie, aby się nie sprzeniewierzyć nakazom swego obowiązku, a swoim wiernym pozostawił przykład niezachwianej stałości, którą uwieńczył palmą męczeństwa.
Ta niegodziwa zbrodnia wstrząsnęła sumieniami wiernych, a oburzenie ludu było tak wielkie, że jak podaje tradycja, jej sprawca musiał opuścić królestwo i udać się na wygnanie. Znamienny to dowód wielkiej miłości i czci, jaką wasi ojcowie żywili względem swego biskupa.
Z Wami jest Chrystus i Jego moc zwycięska, a zatem bez lęku i śmiało trwajcie w boju dla Pana. Niech wasza wiara będzie jak skała, której nic skruszyć nie zdoła, niech waszej miłości nie przyćmi żadna ludzka niegodziwość, a wasza nadzieja niech jaśnieje nawet i wtedy, gdy wszystko wokoło zdaje się walić i upadać. Niech ona Was wspiera i da Wam patrzeć w przyszłość z niezachwianą ufnością. Czegóż macie się lękać? «Kościół święty potrafi wzrastać wśród cierpień, a pośród zniewag nie zbaczać z prostej drogi; nie przygnębią go przeciwności, nie odurzą powodzenia; w pomyślności umie zachować pokorę, w trudnościach z nadzieją spoglądać ku niebu» (św. Grzegorz Wielki).
Pamiętajcie o tym, że wzywa Was do swoich szeregów Bóg żywy; grzech i śmierć są wydane na zagładę, a zatknięte zostaną zwycięskie sztandary prawdy i miłości. Dlatego zwracamy się do każdego z Was słowami św. Ignacego Antiocheńskiego wypowiedzianymi do Polikarpa: «Bądź odporny jak uderzone kowadło». Albowiem podjęte przez Was ogromne trudy przyniosą wielkie owoce".
(Po prawej stronie - obraz artysty malarza Henryka Musiałowicza (1914-2015) z Sanktuarium św. Andrzeja Boboli w Warszawie. Przedstawia św. Andrzeja Bobolę na tle ukrzyżowanego Chrystusa, opłakiwanego przez Aniołów Stróżów Polski, Litwy i Rusi.)
W książce "Będę jej głównym patronem - o św. Andrzeju Boboli" czytamy historię odnalezienia Jego relikwii.
"Rektorem Kolegium Pińskiego od stycznia 1700 roku był Marian Godebski, człowiek energiczny i gruntownie wykształcony. Niejednokrotnie stawał bezradny wobec wszystkiego, co działo się wokół. Szukał natchnienia w modlitwie. W niedzielny wieczór 16 kwietnia 1702 roku, znękany troskami udał się na spoczynek. I wtedy ukazał mu się nieznany jezuita o sympatycznej twarzy, z której biła niezwykła jasność... Zapowiedział, że on sam, Andrzej Bobola, zamordowany niegdyś przez kozaków, otoczy kolegium opieką pod warunkiem, że rektor poleci odnaleźć jego ciało pochowane razem z innymi w krypcie pod kościołem i umieści je oddzielnie.
Trzy dni trwały poszukiwania... Dopiero 18 kwietnia wieczorem jeden z mieszczan pińskich przyniósł znalezioną kiedyś kartkę z nazwiskami pochowanych w podziemiach kościoła... Nazajutrz przystąpiono do poszukiwań. Po trzech godzinach odkryto w ziemi trumnę, na której wieku zauważono krzyż i napis: Pater Andreas Bobola... Po zdjęciu wieka obecni z ogromnym zdumieniem zobaczyli ciało Męczennika, pokryte kurzem, ale doskonale zachowane, jakby je wczoraj pochowano, a nie czterdzieści pięć lat temu...
W Wilnie, w roku 1819, miało miejsce następujące zdarzenie:
W swojej celi zakonnej o. Alojzy Korzeniewski (dominikanin) modlił się przed pójściem na spoczynek. Ze szczególną ufnością zwracał się do bł. Andrzeja Boboli. Gdy już miał położyć się do łóżka, stanęła przed nim postać w stroju jezuickim i powiedziawszy mu kim jest, kazała otworzyć okno celi. Gdy o. Korzeniewski spełnił polecenie, ujrzał rozległą równinę... Na równinie pińskiej zjawiły się zastępy Rosjan, Turków, Francuzów, Anglików, Austriaków, Prusaków i innych... Wszyscy walczyli z niespotykaną dotąd zawziętością. Andrzej Bobola dorzucił takie słowa: «Gdy wojna, której masz obraz przed sobą, zakończy się pokojem, Polska zostanie odbudowana i ja zostanę uznany jej głównym patronem»."
Zakończmy modlitwą za Ojczyznę ks. Piotra Skargi SJ:
Boże, Rządco i Panie narodów,
z ręki i karności Twojej racz nas nie wypuszczać,
a za przyczyną Najświętszej Panny, Królowej naszej,
błogosław Ojczyźnie naszej, by Tobie zawsze wierna,
chwałę przynosiła Imieniowi Twemu
a syny swe wiodła ku szczęśliwości.
Wszechmogący wieczny Boże,
spuść nam szeroką i głęboką miłość ku braciom
i najmilszej Matce, Ojczyźnie naszej,
byśmy jej i ludowi Twemu,
swoich pożytków zapomniawszy,
mogli służyć uczciwie.
Ześlij Ducha Świętego na sługi Twoje,
rządy kraju naszego sprawujące,
by wedle woli Twojej ludem sobie powierzonym
mądrze i sprawiedliwie zdołali kierować.
Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz